Plan 10-letni

avatar

ruiny_odrzykonia.jpg

Pojechaliśmy ostatnio z @grigorijj'em do mieszkania pełnego książek. Było w czym wybierać. Historia chyba dość częsta: umiera stary bibliofil a rodzina czyści je ze zbędnych "rupieci" (w tym książek). Trochę smutne. Gromadzisz coś całe życie, odchodzisz z tego świata i cały trud zbierania jest zaprzepaszczony. Choć zawsze jest szansa, że książki trafią do KBK.

No tylko pozostaje pytanie: czy Królestwo przetrwa i nie skończy kiedyś jak te książki?

Przyjęty w Krakowie system rycarowy sprawdza się całkiem dobrze. Do optimum wciąż dużo brakuje, ale jest zdecydowanie lepiej niż w Rzeszowie. Pomijając nawet fakt, że trwa pandemia i pole działania jest dość ograniczone. Sęk w tym, że przetrwanie nie dotyczy tego roku, czy nawet kolejnych lat, ale nieco dalszej przyszłości. Chodzi o to, aby Królestwo funkcjonowało w taki sposób, by odejście kogokolwiek nie spowodowało jego upadku. O innych zawirowaniach nawet nie wspomnę.

Na początku stycznia naszła mnie pewna refleksja dotycząca Bolesława Piaseckiego. Różnie można oceniać jego wybory polityczne. Jedno jest jednak niezaprzeczalne: miał wyśmienity zmysł organizacyjny. Wiedział doskonale, że bez solidnej ekonomii nie da się prowadzić prężnej działalności. Dlatego rozwijał produkcję. Pozostawił po sobie m.in. płyn Ludwik, którego sprzedaż do dziś finansuje różne działania prowadzone przez postpaxowskie struktury.

Królestwo powinno iść tą samą drogą. Powoli i konsekwentnie. Najlepiej w kilku kierunkach na raz. Tak, by za 10 lat być "na swoim" - bez perspektywy wylądowania na bruku. Czy uda się to osiągnąć? Czas pokaże.

Ja wierzę, że KBK gromadzące różnych ludzi ma ogromny potencjał. Grunt to wyzwolić energię, nie bać się eksperymentów i przecierać szlaki. A nuż wyjdzie z tego "kabekowy Ludwik".

Obecnie widzę kilka pól, na których można budować ekonomię Królestwa. Po pierwsze przemyt kakao i związane z tym przetwórstwo. Po drugie: tworzenie gier (zwłaszcza planszowych). Po trzecie: obrót książkami.

Zapisane w blockchainie. Zweryfikujemy za 10 lat. A może ktoś chciałby coś dodać?



0
0
0.000
6 comments
avatar

Mnie po głowie chodzi taki pomysł, aby do KBK przyciągać (jak to się dzieje teraz) ludzi z różnych sfer i dziedzin i tworzyć dla nich przestrzeń do wspierania się w swoich działaniach.

Np. ja jako przedsiębiorca szukam cały czas takiej przestrzeni, gdzie spotkam osoby wyznające podobne wartości i z którym mógłbym współpracować. Może ktoś ma pomysł na jakiś biznes i potrzebuje zaplecza technicznego? A może ktoś zajmuje się finansami i mógłby być dla mnie doradcą finansowym, który pomoże mi w mojej działalności?

Takiej platformy wsparcia mi brakuje. Wiem, że są podobne projekty, choćby Fundacja Projekt PL, którą niedawno zauważyłem, czy dużo prężniej działający projekt Dobry.biz związany z WEI, ale do tej pory są to tylko inicjatywy, które są gdzieś tam na horyzoncie. I tutaj widziałbym duże pole do działania, jest to nisza a jakże potrzebna. Rycar mógłby nawet być taką wewnętrzną walutą tej inicjatywy, np. ja pomagam tobie, dostaję rycary, za to jak ja będę potrzebował pomomcy to zapłacę tymi rycarami.

Dzięki temu nie płacę państwowego haraczu przy wymianie takimi usługami i daję pierwszeństwo obywatelom Królestwa.

0
0
0.000
avatar

To się chyba networking nazywa ;) To trochę inny temat, ale tak - KBK powinno być hubem łączącym ludzi, ich potencjały i pozwalającym rozwiązywać różne problemy.

0
0
0.000
avatar

Nie tylko networking, ale Rycar-Backed-Networking. Takie rozwiązanie łączy to co najlepsze, czyli ludzki potencjał z ekonomiczną wartością i powoduje wzrost wartości rycara, bo za niego mogę uzyskać wsparcie od ludzi pozostających w sferze KBK.

0
0
0.000
avatar

A produkcja dóbr materialnych w dzisiejszym świecie nie wystarczy, dzisiaj trzeba myśleć o post-Ludwikach: treściach do konsumpcji, usługach, wydarzeniach itd.

0
0
0.000
avatar

Trzeba myśleć zarówno o Ludwikach jak i post-Ludwikach ;)

0
0
0.000
avatar

Nie sugerowałem nigdzie, że nie trzeba myśleć o Ludwikach :) Na pewno to jest kierunek w którym warto się rozwijać. Pisałem głównie o tym, co mnie samego by przyciągało do takiej inicjatywy.

A, wie pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze, albo że niedobrze. Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam, i co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie. Chodzi o to, że kiedy wyznaje się pewne wartości, nawet pozornie uniwersalne, bywa, że nie znajduje się zrozumienia, które by tak rzec, które pomaga się nam rozwijać. Ja miałem szczęście, by tak rzec, ponieważ je znalazłem, i dziękuję życiu!

0
0
0.000