Wizyta w podziemiach Browaru Perła

avatar
(Edited)

Historia Browarów Lubelskich Perła sięga 1846 roku. Wcześniej działał tu klasztor Ojców Reformatorów, którzy nie wszystkim się spodobali, więc to piwowarzy przejęli teren. O historii krótko, bo toszkę zanudził nas nią przewodnik, ale pozostałe opowieści były doskonałe.

obraz.png

Schodząc po schodach, wita nas wieszak na kaski. Kto chce, może sobie wziąć. I wyższym osobom zdecydowanie się przydają, gdyż nietrudno o przypadkowe uderzenie. Można robić zdjęcia bez ograniczeń i podziwiać przeróżne ciekawe zakamarki. Na początek w oczy rzucają się tradycyjne butelki jeszcze z czasów drugiej wojny światowej. Duże wrażenie robią również etykiety piwa. Dla miłośników złotego trunku to sentymentalna podróż do dawnych lat.

Etykiety urzekają tym swoim vintagowym charakterem. Dzisiaj już się takich nie robi...

obraz.png

A tych chyba już najstarsi piwosze nie pamiętają

obraz.png

Niezwykle prezentuje się cała ta infrastruktura. Raj dla miłośników samego w sobie przemysłu piwnego. Kadzie, rury, beczki, a nawet stos kapsli i setki pięknie rozłożonych puszek, które obrazują sprzedaż piwa Perła. To jeszcze niedawno było niemal wyłącznie na Lubelszczyźnie. Jednak szybka ekspensja zaprowadziła je w różne zakątki kraju.

Samo w sobie jest niezłe, jak na piwo koncernowe. Jednak mówię tu o wersji eksport. Większość woli tę tradycyjną Chmielową. Warto nadmienić, że to samo piwo temu samemu nierówne. Wiele zależy od warki, czyli pojedynczego ważenia danej partii. Większe różnice w smaku można odczuć w przypadku piw kraftowych, jednak perła również miała wpadki. Najlepiej smakuje ta idealnie świeża, o czym za chwilę.

obraz.png

obraz.png

obraz.png

obraz.png

Nie byłoby piwa bez chmielu, a słynie z niego właśnie Lubelszczczyzna. Zdecydowana większość krajowych upraw mieści się w tym regionie. Pierwszy raz miałem okazję rozetrzeć w palcach szyszkę i zachwycić się jej zapachem. Pachnie znacznie intensywniej niż przy otwieraniu złotego napoju. A ekspozycja w tychże podziemiach prezentuje się wręcz fenomenalnie.

obraz.png

obraz.png

Kolejny ważny składnik to słód, czyli specjalnie przygotowane ziarno (zazwyczaj jęczmienia, a niekiedy pszenicy). I mieliśmy okazję tego słodu skosztować i smakował bardzo dobrze. Szczególnie ten ciemny.

obraz.png

Po omówieniu historii browaru, obejrzeniu wszystkich eksponatów i ciekawych pogawędek z przewodnikiem, można było przejść do najsmaczniejszego punktu, czyli degustacji piwa. I faktycznie tutejsza perła jest zupełnie inna niż ta sklepowa – dużo lepsza, świeża. Obok tradycyjnego lagera można było zasmakować w porterze, który jak na portera nie był wybitny, lecz trudno tego oczekiwać od koncernowego browaru.

obraz.png

obraz.png

Każdemu polecam wizytę w podziemiach browaru Perła. To miejsca dość nieoczywiste, gdyż Lublin kryje w sobie dużo bardziej rozpoznawalne miejsca (m.in. Zamek, Muzeum na Majdanku i moim zdaniem najpiękniejsze w Polsce Stare Miasto). Bardzo ciekawe spotkanie z historią i piwowarstwem.



0
0
0.000
0 comments