Walka z nałogiem po miesiącu, wspomnienia z podróży i pokemony
Jesień po cichu puka do okien, a żółte liście za chwilę spadno i drzewa zamienią się w brzydkie, ciemne kikuty. Ktoś wrażliwy na zmianę pogody może stracić dobry nastrój, a ja do takich osób należę. Ale w tym roku jest nieco inaczej. Każdy dzień przybliża mnie, aby wprowadzić się do domu, w którym zapewne będę mieszkał przez resztę życia. Chyba że na starość kupię coś w Chorwacji.
Okolice Trogiru, fotografia własna
Raczej jednak składniam się, by po prostu siedzieć gdzieś na jakiejś wyspie przez 2-3 miesiące, gdy w Polsce panują niskie temperatury. Gdy byłem na Tenerfie czy Fuertaventurze zazdrościłem Kanaryjczykom wiecznego lata. Przy tym na tej drugiej wyspie wiał przyjemny wiatr, więc idealnie.
Fuertaventura – fotografia własna
W te chłodne dni zawsze wracam wspomnieniami do cudownych krain, bo po prostu kocham morze i wszechobecny spokój. Takie ciche miejsca, z dala od namiotów z magnesami, kubeczkami i innym badziewiem. Aby wrócić tam realnie, musi syn trochę podrosnąć, bo to nie będą wakacje, tylko wieczne pilnowanie.
A wracając do nałogu cukrowego, no... jest lepiej niż było, ale nadal nieidealnie. Dobre nawyki działają, więc nie słodzę kawy i herbaty i nie piję napojów z cukrem. Ale są takie weekendy jak ten, że ciasto w domu i ciasto na urodzinach u cioci. A i jeszcze sobie woreczek krówek kupiłem i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie poza tym, że jestem tylko człowiekiem.
Na plus, że niczego nie palę i nie piję. Do takich używek wcale mnie nie ciągnie. No i coraz więcej ludzi w moim wieku po prostu odstawia alkohol, ale o tym chyba już pisałem. Czasem obstawię mecze, aby lepiej się oglądało, ale robię to już od 18 roku życia i nigdy nie wydałem miesięcznie więcej niż 20 zł.
Zacząłem zbierać sobie karty Pokemon, bo to powrót do dzieciństwa. Jednak trzeba wam wiedzieć, że pod niepozorną paczką z kartami kryje się nuta hazardu. Kupując ją w cenie 25 zł, możesz trafić na kartę za ponad 1000 czy 2000 zł, a jej cena znacząco wzrośnie, gdy organizacja gradująca oceni jej stan na 10/10. No i mi się trafił taki ancymon za 50 dolarów (w takim stanie):
Gdybym go wysłał do gradingu (koszt 100 zł) i dostałby ocenę 10/10, jego wartość wyniosłaby ok. 430 dolarów. Są nawet wykresy jak na giełdzie.
No i tu rzeczywiście kwitnie handel, są scalperzy, którzy kupują wszystkie karty z całego sklepu (dostęne w Empikach, MediaExpert czy Rossmannach). Ale ja sobie po prostu zbieram. Poza tym, bardzo ładny ten Gastly. To obok Gengara jeden z najbardziej lubianych i pożądanych przez kolekcjonerów Pokemonów.