Walka z nałogiem || Dni 2-6 – Gdzie jest coca cola?

Dzień dobry,

zawsze marudziłem na jesień, ale dziś dostrzegam jej uroki. Albo to po prostu kolejny etap starzenia się po polubieniu mocnej kawy i gorzkiej czekolady. I tak płynnie przechodzimy do mojej walki z cukrem, która jest poprawna. Zdarzyły się grzechy, o czym poniżej, ale najbardziej mnie cieszy, że apetyt na słodycze osłabł.

Potrafię przejść koło batonów w sklepie i go nie kupić. Mało tego, potrafię kupić go wyłącznie dla żony. Ale te 2-3 pierwsze dni były ciężkie, zwłaszcza że wpadłem na wieczór kawalerski. No to wpadło kilka delicji, a że miejscówka biwakowa, to na śniadanie 7days (to w sumie było najgorsze). Potem jeszcze lody, ale tu akurat nie mam wyrzutów sumienia, gdyż raz w roku byłem w miejscu, w którym te lody są wybitne (i tak ich nie dokończyłem).

No ale z grzechów to w sumie tyle, bo domowe, lekkie ciasto, którego niewielki kawałek właśnie jem do kawy nie jest problemem. Odrobina na pewno nie zaszkodzi, a zamiast drugiego kawałka wleciały orzeszki, które ponoć dobrze działają na mózg.

No była jeszcze puszka coli waniliowej, ale słodki napój i tak piję raz w miesiącu i mi totalnie wystarczy.

Trochę szkoda, że sezon owocowy się kończy, bo maliny i truskawki dobrze zastępowały słodycze. Może zakupię erytrytol i poeksperementuję z jakimiś deserami. Ostatnio była chwila słabości, gdy nie chciało mi się iść do sklepu po colę bez cukru, a mi jej zabrakło. Aż mi się przypomniała furia naszego niedoszłego prezydenta i zacząłem ją poniekąd rozumieć.

No i ciemne pieczywo mi smakuje bardziej niż jasne, chociaż tu trzeba uważać, bo bywa ono chwytem marketingowym. Zdarza się, że barawią je karmelem, czyli cukrem. Pomocne w diecie, zdrowe i dobrze zapychające są joguty bez cukru, serki wiejskie, sery białe i naturalne skyry do picia. Także da się, ale żeby smakowało, to trzeba się trochę nagimnastykować.

Nie jest idealnie, ale dużo lepiej :)



0
0
0.000
3 comments