Mój zwykły dzień || Blog z życia

Jest godzina 6:50. Budzi mnie dziecięcy głos. Wstaję i rozmawiam na tyle, ile da się rozmawiać z 1,5 roczniakiem.

Zostawiam go w łóżku i idę się ogarnąć. Widzę kobietę sukcesu, która przygotowuje się do pracy. Podziwiam jej upór i zaradność. Ładnie ubrana i najczęściej uśmiechnięta. Podkreśla, że praca daje jej satysfakcję.

Czasem się czuję głupio, że sam siedzę w domu przed komputerem, a pisząc te słowa trzymam jedną nogę na biurku, a drugą na komputerze. Ale za chwilę zabiorę się do pracy. Sam ze sobą. Bez kolegów i koleżanek, wspólnych ciasteczek, kawek i pogaduch. I w sumie mi to pasuje, chociaż do samotników zdecydowanie nie należę.

Pomoc teściów sprawiła, że zanim dziecko uda się do żlobka, możemy ogarniać te obowiązki zawodowe.

Przede mną sporo roboty. Przeczytać i sprawdzić to, co już zdążyłem napisać i wziąć się za nowe tematy. Ostatnio trudniej mi o zapał do pracy i łatwo się rozkojarzam. Bo zamiast kolegów z pracy mam kumpli z Discorda, a wszyscy znamy się realnie. No i piszą mądrzejsze i głupsze rzeczy, przesyłają memy itd.

W międzyczasie wpadam do sklepu po bułeczki, gdzie już po godzinie 7. rozkwita alkoholizm. Taki to urok mniejszej miejscowości, gdzie perspektywy gasną wraz z kolejnym łykiem taniego piwa. I tak piją od lat do śmierci.

Na 13. mam zaplanowaną rozmowę z potencjalnym klientem i nie wiem, czy mój zatkany nos będzie ze mną współpracował. Zaraz obudzi się kot i zaciągnie mnie do miejsca, gdzie dostanie przekąskę. Za dwie godziny spróbuje zrobić to znowu, nie rozumiejąc, że jedna dziennie mu wystarczy.

Jeśli ogarnę pracę w normalnych godzinach (co niestety rzadko się zdarza), skoczę na siłownię. To fajna terapia od codziennej rutyny. Słucham sobie muzyki i rozmyślam. Mogę też zagrać z żoną w planszówkę, bo mamy ich chyba ze 100.

Fajnie, że każdy z nas sobie coś zbiera, dzięki czemu się rozumiemy. I po 35. latach życia mogę sobie kupić karty Pokemon albo gry na Switcha i nikt mi nic nie powie. Z konsol zostawiam sobie tylko Switcha, bo do gier multiplatformowych mam peceta. A te pudełeczka od Switcha wyglądają bardzo ładnie. Jest tu jeszcze parę tytułów na Xboxa, ale wkrótce pozbędę się ich (raczej mała wartość kolekcjonerska).

hb.jpg

Na książki w sumie nie mam czasu, tak jak na seriale, ale mam nadzieję, że do tego wrócę.

Poza tym w ostatnie miesiące sporo podróżowałem. A raczej keciłem się po Polsce i widziałem wiele fajnych miejsc. No i nie napisałem z tego żadnego bloga. No to mogę zajawić, że będzie Biecz, dwa mini Zoo, może Gdańsk. W sobotę również gdzieś się wybiorę.

Jeszcze 2 lata temu siedziałbym po nocy, oglądał filmy i grał w gry. Teraz te wieczory są znacznie krótsze, no bo trzeba się wyspać. Nie zapomnę nocy, gdy grałem w Fifę do godziny 7. Tę Fifę, na którą tak tu kiedyś narzekałem. Czy to było patologiczne? Trochę tak. Czy żałuję? Nie.

Powiem więcej, przy Kingdom Come Deliverence 2 chętnie bym taką sesję powtórzył. No ale muszę wstać rano i to się nazywa odpowiedzialność.



0
0
0.000
0 comments