Niekomercyjne czy niezależne?
Jeszcze nie tak dawno temu definiowaliśmy Królestwo Bez Kresu jako niekomercyjne centrum kultury tworzone w duchu poezji Zbigniewa Herberta. Czas jednak pokazał, że wszystkie części składowe tego opisu nie przetrwały próby czasu.
Jako pierwsze wypadło "centrum kultury". Okazało się bowiem, że wielu osobom kojarzy się to z betonowymi instytucjami. Ponadto pandemia pokazała, że bez wydarzeń KBK może funkcjonować, ale trudno wyobrazić je sobie bez spotkań. Zresztą nawet w postpandemicznej rzeczywistości, bo w 2022 roku, większa frekwencja była na rozmowach polsko-ukraińskich niż na tematycznych wydarzeniach.
"Centrum kultury" wypadło z definicji. Pozostało "niekomercyjne" oraz "w duchu poezji Zbigniewa Herberta". Sęk w tym, że ten drugi element prowadzi na złe tory. Ludzie stojąc przy oknie i czytając wzmiankę o Herbercie mają w głowie fałszywy obraz miejsca poświęconego głównie poezji. Świadczą o tym głośne rozmowy prowadzone podczas czytania opisu.
Za nami też sporo rozmów. Wiemy już, że Herbert jest ważnym elementem "kabekowego uniwersum", ale definiowanie jego poezją Królestwa jest mocno zawężające. Cóż, nie ma się co oszukiwać: dla większości osób jest to abstrakcja. I tak oto na początku kwietnia pisałem o konieczności redefinicji. Zaproponowałem wtedy "suwerenne miejsce spotkań". Po kilku dyskusjach doszedłem jednak do wniosku, że chyba lepszym słowem będzie "niezależne". W zasadzie znaczy ono to samo, ale brzmi bardziej przyjaźnie. Jest również bardziej adekwatne niż dotychczasowe "niekomercyjne".
Jestem świadom, że wiele osób już przyzwyczaiło się do tego "niekomercyjnego miejsca". Nawet bardziej niż do Herberta. Problem w tym, że nie tylko nie oddaje ono w pełni charakteru miejsca, ale również może być źle rozumiane. Głównie dlatego, że w dzisiejszym świecie to co "niekomercyjne" bardzo rzadko istnieje dzięki wsparciu jakiejś społeczności. Najczęściej warunkiem sine qua non przetrwania jest pomoc państwa lub innych instytucji. Dla wielu organizacji pozarządowych jest to już dogmat i nie wyobrażają sobie jakiegokolwiek działania bez grantów. To z kolei odbija się na społecznym odbiorze "niekomercyjnych" inicjatyw jako tych, za które ktoś inny płaci: najczęściej te czy inne ministerstwo lub Unia Europejska.
W takim układzie "niekomercyjność" wcale nie idzie pod rękę z "niezależnością". Często jest wręcz przeciwnie. To, że coś jest nieodpłatne wynika z faktu, że ta czy inna organizacja jest uwikłana w jakiś układ czy zależność. A potem warunki się zmieniają i wszystko upada.
W przypadku KBK to niekomercyjność jest pochodną niezależności. Nie odwrotnie. To suwerenność działania i model oparty na samofinansowaniu sprawiają, że jak przychodzi ktoś z jakimś pomysłem to nie dostaje cennika wynajmu, a uczestnicy wydarzeń nie muszą zamawiać obowiązkowej kawy i wuzetki. Stąd też mój ogólny postulat, by w kontekście rebrandingu podkreślać właśnie niezależność i nie definiować KBK "niekomercyjnością".
@tipu curate 8
Upvoted 👌 (Mana: 0/75) Liquid rewards.