Happening niepodległościowy
W sumie to nie wiem czy jestem bardziej zadowolony, czy zmęczony. Ostatnie dni minęły na naprawdę wysokich obrotach. Spać chodziłem nad ranem, bo albo rysowałem klucze pod osłoną nocy, albo pisałem manifest. To ostatnie zajęło mi zdecydowanie dłużej niż się spodziewałem, bo jakieś 8 godzin. Nie wliczam w to środowego spotkania, podczas którego spisaliśmy wytyczne tego, co powinno się w manifeście znaleźć. Daliśmy to wtedy do przemielenia sztucznej inteligencji, ale jakoś nie przekonałem się do tego, co zaproponował Chat GPT. Napisałem więc go sam. Oczywiście na podstawie wytycznych.
Sam happening przebiegł w zasadzie zgodnie z planem. Rozpoczęliśmy o 18.00. Na Placu Biskupim wygłoszony został manifest. Wszystko przebiegło bez przeciągania. O 18.15 byliśmy już drodze na Planty. Przeszliśmy Krowoderską, Szlakiem, Łobzowską. Tu trochę się zakręciliśmy i poszliśmy za daleko, ale wróciliśmy na Batorego, potem Karmelicką na Planty, gdzie mieliśmy cztery przystanki: na Placu Szczepańskim, pod Barbakanem, pod pomnikiem Jagiełły i Jadwigi oraz pod ławką Herberta. Miał być jeszcze przystanek pod Pomnikiem Grunwaldzkim, ale była tam inna manifestacja. Na ostatnim "plantowym przystanku" odczytałem "Przesłanie Pana Cogito". Po wyjściu z Plant w okolicy ulicy Asnyka zatrzymaliśmy się przy Skwerze Bartoszewskiego. Tu też odczytałem manifest. Ostatni raz wygłoszony został na Placu Biskupim, gdzie odbyło się referendum w sprawie przyłączenia terenu obecnego (jeszcze) konsulatu Rosji do KBK. Tę część przeprowadził Leon (@charles25).
Tak na prawdę jednak w akcję zaangażowanych było dużo więcej osób. Z Rafałem (@mynewlife) i Szymonem (@xayu-s) dzień wcześniej wieszaliśmy plakaty na słupie ogłoszeniowym przy Krowoderskiej. Wcześniej w malowanie znaków zaangażowani byli Grzesiek (@bojszowiok), Patrycja (@patrycjakuzniarz), Krzysiek (@jozefsekowski) i Andrii. Bogdan (@bogdang) rozwiesił sporo magnesów. Lorenzo (@lpa) przygotował płótno pod flagi. Pewno jeszcze kogoś pominąłem, więc z góry przepraszam. Bez wątpienia jest to efekt zbiorowego wysiłku. No i ten efekt można zobaczyć na Facebooku, bo wszystko było streamowane.
Happening wyszedł nam naprawdę dobrze i wszystkim dziękuję za uczestnictwo. Czy można go było zrobić lepiej? Oczywiście. Ale biorąc pod uwagę różne czynniki, to uważam, że wyszło na 4 z plusem. A co poszło gorzej niż myślałem? Przede wszystkim nie było żadnych mediów. Nie bez powodu KBK jest słabo znane. Niestety sam bardzo słabo ogarniam kontakt z mediami. Podobnie było z newsletterem. Planowałem go wysłać. Nie wysłałem, bo nie miałem kiedy. W efekcie frekwencja nie była oszałamiająca. Nieco ponad 20 osób. Z facebookowej promocji więcej wycisnąć się chyba nie dało. Na szczęście dzięki rekwizytom byliśmy bardzo widoczni, więc nadrabialiśmy formą.
Co dalej? Mediów nie było, ale nigdy nie jest za późno by napisały o proklamowaniu otwartej enklawy już post factum. Jak zrobi się to na spokojnie to może efekt będzie lepszy.
Tak czy owak 6 czerwca 2025 to był jednym z ważniejszych dni w dziejach Królestwa. Po raz pierwszy wyszliśmy poza mury KBK. Myślę, że dzięki akcji rebrandingowej o wiele więcej osób kojarzy, że na Biskupiej 18 coś w ogóle jest. Teraz tylko trzeba iść za ciosem i - tak jak ustaliliśmy już - zacząć organizować spotkania sąsiedzkie.
PS. Aaaa, zapomniałbym o wkręcie, który zafundował mi znajomy (znany z różnych ciekawych pomysłów). Otóż koło 15.30 zadzwonił telefon. Numer nieznany. Odebrałem. A tam przedstawia się jakiś gość z Biura Bezpieczeństwa Narodowego i mówi, że dostali zgłoszenie, że chcemy oderwać część Rzeczypospolitej, co jest przestępstwem określonym w Kodeksie Karnym i że jakiegoś policjanta przyślą, żeby ze mną porozmawiał. Wydało mi się to absurdalne, ale i tak podniosło mi ciśnienie. Na szczęście 5 minut później okazało się, że to prank. Nie róbcie mi takich rzeczy następnym razem.