STAR WARS Battlefront 2: Sara plays Iden Versio again
Every family gaming session at our home is a real spectacle. It's not just a game – it's emotions, comments, scuffles on the couch and regular chaos that makes our living room resemble a small canteen on Tatooine. This time, Sara was in the spotlight. And the heroine of the evening was – once again – Iden Versio. If you don't know who Iden is, imagine a woman who could kick the ass of any stormtrooper in the galaxy and then calmly brew herself a cup of tea as if nothing had happened. The perfect character for my Sara – determined, self-confident and... a little too confident in his genius in this game.
Iden Versio – classy heroine choice
Sara had been announcing for a few days that she was going to play Iden Versio again, and I felt that it would not be a quiet event.
"You know, mom, Iden and I are alike," Sara began when she turned on the game.
–Yes? In what? I asked, raising an eyebrow.
"Well, we are both strong, independent and we have something about us that makes everyone admire us.
"Yes, for sure," Oskar interjected from the couch, rolling his eyes. "Maybe you can also say that you have her reflexes?"
Sara gave him a look that could easily be one of Iden's special abilities. She ignored her brother and continued to choose the game mode. I sat next to me with Roni on my lap, ready to watch the spectacle. Alex and Wiktor sat on the floor, both staring at the screen, as if it was at least the final of the galactic championship.
Gameplay Begins: Iden in Action
As soon as Sara took control of Iden, we all knew it was going to happen. Iden Versio is not a character who sneaks around quietly and waits for his turn. No. This is a heroine who enters the battlefield like a hurricane, pulls out her incredible TL-50 rifle and spreads fear among her opponents. Sara saw it that way too, except that her "hurricane" sometimes felt more like a chaotic sandstorm.
"Mom, watch how it's done," she said confidently, starting the attack.
Iden, led by Sara, ran across the battlefield, eliminating one stormtrooper after another. Of course, Sara wouldn't be herself if she didn't comment on everything on a regular basis.
–Squared! Next! Oh no, look, Mom, another camp in the corner! I'm going to get him!
Roni, hearing the emotion in Sarah's voice, began to bark as if he wanted to cheer for his mistress. Alex and Wiktor were pointing to the screen, shouting something about where Sara should shoot. I tried to stay calm, although the atmosphere in the living room was beginning to resemble chaos on the battlefield.
"I'm not dying, I'm just strategically withdrawing"
The first round was quite exciting. Sara did quite well, taking out enemies with a precision that she seems to have inherited from Iden. But there came a moment when her opponents surrounded her, and instead of running away, she decided to fight to the end.
"Sarah, what are you doing?" Run away! – shouted Oskar, who has always been a self-proclaimed expert on "good decisions in games".
"Don't worry, I've got it under control!" Sarah replied, pressing the buttons at the speed of light.
Of course, she didn't have it under control. Soon, the word "Elimination" appeared on the screen.
"It was... strategic withdrawal," Sara said, blaming the game. "I just want to go back in another place and attack them by surprise.
"Sure," Oskar muttered, clearly amused. "Then you must be a master of strategic withdrawals, because you die every now and then.
Sara threw a pillow in his direction, but instead of hitting it, she hit Roni, who looked at her with a "Really?" face.
Home cheering – chaos on the couch
With each subsequent round, the tension grew. Sara became more and more into the role of Iden, which meant that her screams were getting louder and louder.
"Look how easy it is!" She cried as she killed another enemy.
"Mom, why is Sara yelling at her like that?" Victor asked, who, as always, had to comment on everything.
"Because she thinks that when she screams, she's doing better," I replied, trying to hold back my laughter.
Alex, meanwhile, decided to imitate Sarah, pointing at the screen and shouting:
"There, there is an enemy!" Sarah, look to the left!
Of course, Sara had already spotted her opponent, but Alex was convinced that it was thanks to his guidance that she had managed to defeat him. Wiktor, wanting not to be worse, began to "advise" Sara what to do next.
"Throw the grenade, Sara!" Pomegranates are the best! –Shouted.
– Wiktor, I don't have grenades, he's not this character! Sara replied irritated.
Roni barked at the same time, Mija jumped on the locker, and Adrian (or as I call him – my hubby) entered the room, glancing at the screen.
"How are you doing?" He asked Sarah with a smile.
"Better than all of them combined!" She replied proudly, eliminating another opponent.
Iden vs. chaos – Sara in her element
The real climax came at the end of the session, when Sara had to face a whole group of opponents. There was so much going on on the screen that even I, looking from the side, had trouble keeping up. Oscar and Alex were screaming, Victor was jumping on the couch, and Roni decided to jump on Sarah, blocking her view of the screen.
"Roni, get off me!" Sarah shouted, trying to play and push the dog off her lap at the same time.
In all of this, Iden, controlled by Sara, managed to survive the attack and win the round. The living room exploded with ovations (at least from my younger brothers) and Sara turned to face me with a triumphant smile.
"See, Mom?" Iden always wins.
Sara and Iden – the perfect duo
The evening was a complete success – at least according to Sara. In her opinion, she was unparalleled and any failures are "part of the strategy". I, as an observer, could only admire her determination and humor, which made the whole game one big show.
In the end, everyone was happy – Sara, because she had her five minutes of glory, Oskar, because he had someone to laugh at, Alex and Wiktor, because they could take part in the "galactic adventure", and me, because I had another evening that I can describe as total chaos – but our chaos.
And what next? Well, Sara announced that Iden Versio has not said her last word yet. So you can be sure that we will come back to this topic.
POLISH:
STAR WARS Battlefront 2: Sara jeszcze raz gra Iden Versio
Każda rodzinna sesja gamingowa u nas w domu to prawdziwe widowisko. To nie tylko gra – to emocje, komentarze, przepychanki na kanapie i regularny chaos, który sprawia, że nasz salon przypomina małą kantynę na Tatooine. Tym razem w centrum uwagi znalazła się Sara. A bohaterką wieczoru była – po raz kolejny – Iden Versio. Jeśli nie wiecie, kim jest Iden, to wyobraźcie sobie kobietę, która mogłaby skopać tyłek każdemu szturmowcowi w galaktyce, a potem spokojnie zaparzyć sobie herbatę, jakby nigdy nic. Idealna postać dla mojej Sary – zdecydowanej, pewnej siebie i… trochę zbyt pewnej swojego geniuszu w tej grze.
Iden Versio – wybór bohaterki z klasą
Sara już od kilku dni zapowiadała, że ponownie zamierza grać Iden Versio, a ja czułam, że to nie będzie ciche wydarzenie.
– Wiesz, mamo, ja i Iden jesteśmy do siebie podobne – zaczęła Sara, kiedy włączyła grę.
– Tak? W czym? – zapytałam, unosząc brew.
– No, obie jesteśmy silne, niezależne i mamy w sobie coś, co sprawia, że wszyscy nas podziwiają.
– Tak, na pewno – wtrącił Oskar z kanapy, wywracając oczami. – Może jeszcze powiesz, że masz jej refleks?
Sara rzuciła mu spojrzenie, które mogło z powodzeniem być jedną z umiejętności specjalnych Iden. Zignorowała brata i kontynuowała wybieranie trybu gry. Ja siedziałam obok z Ronim na kolanach, gotowa obserwować to widowisko. Alex i Wiktor usiedli na podłodze, obaj wpatrzeni w ekran, jakby to był co najmniej finał galaktycznych mistrzostw.
Rozgrywka zaczyna się: Iden w akcji
Kiedy tylko Sara przejęła kontrolę nad Iden, wszyscy wiedzieliśmy, że będzie się działo. Iden Versio to nie jest postać, która skrada się po cichu i czeka na swoją kolej. Nie. To bohaterka, która wchodzi na pole bitwy jak huragan, wyciąga swój niesamowity karabin TL-50 i sieje postrach wśród przeciwników. Sara też tak to widziała – z tym że jej „huragan” czasem bardziej przypominał chaotyczną burzę piaskową.
– Mamo, patrz, jak to się robi – rzuciła z pewnością siebie, zaczynając atak.
Iden, prowadzona przez Sarę, biegła przez pole bitwy, eliminując jednego szturmowca po drugim. Oczywiście, Sara nie byłaby sobą, gdyby nie komentowała wszystkiego na bieżąco.
– Załatwiony! Następny! O nie, patrz, mamo, kolejny kampi w kącie! Zaraz go dorwę!
Roni, słysząc emocje w głosie Sary, zaczął szczekać, jakby chciał dopingować swoją panią. Alex i Wiktor pokazywali na ekran, wrzeszcząc coś o tym, gdzie Sara powinna strzelić. Ja starałam się zachować spokój, choć atmosfera w salonie zaczynała przypominać chaos na polu walki.
„Nie ginę, tylko się strategicznie wycofuję”
Pierwsza runda była dość emocjonująca. Sara radziła sobie całkiem nieźle, eliminując wrogów z precyzją, którą chyba przejęła od Iden. Ale nadszedł moment, w którym otoczyli ją przeciwnicy, a ona, zamiast uciekać, postanowiła walczyć do końca.
– Sara, co ty robisz? Uciekaj! – krzyknął Oskar, który od zawsze jest samozwańczym ekspertem od „dobrych decyzji w grach”.
– Spokojnie, mam to pod kontrolą! – odpowiedziała Sara, naciskając przyciski z prędkością światła.
Oczywiście nie miała tego pod kontrolą. Wkrótce na ekranie pojawił się napis „Eliminacja”.
– To było… strategiczne wycofanie się – stwierdziła Sara, zrzucając winę na grę. – Po prostu chcę wrócić w innym miejscu i zaatakować ich z zaskoczenia.
– Jasne – mruknął Oskar, wyraźnie rozbawiony. – W takim razie musisz być mistrzynią strategicznych wycofań, bo umierasz co chwilę.
Sara rzuciła w jego stronę poduszką, ale zamiast trafić, uderzyła nią w Roniego, który spojrzał na nią z miną „serio?”.
Domowy doping – czyli chaos na kanapie
Z każdą kolejną rundą napięcie rosło. Sara coraz bardziej wczuwała się w rolę Iden, co oznaczało, że jej krzyki stawały się coraz głośniejsze.
– Patrzcie, jakie to proste! – zawołała w momencie, gdy zabiła kolejnego wroga.
– Mamo, dlaczego Sara się tak wydziera? – zapytał Wiktor, który, jak zawsze, musiał wszystko skomentować.
– Bo myśli, że jak krzyczy, to jej lepiej idzie – odpowiedziałam, starając się powstrzymać śmiech.
Alex w tym czasie postanowił naśladować Sarę, wskazując na ekran i krzycząc:
– Tam, tam jest wróg! Sara, patrz na lewo!
Oczywiście Sara już wcześniej zauważyła przeciwnika, ale Alex był święcie przekonany, że to dzięki jego wskazówkom udało jej się go pokonać. Wiktor, chcąc nie być gorszym, zaczął „doradzać” Sarze, co powinna robić dalej.
– Rzuć granatem, Sara! Granaty są najlepsze! – krzyknął.
– Wiktor, nie mam granatów, to nie ta postać! – odpowiedziała zirytowana Sara.
Roni w tym czasie szczekał, Mija skoczyła na szafkę, a Adrian (czy jak ja go nazywam – mój mężulek) wszedł do pokoju, zerkając na ekran.
– Jak ci idzie? – zapytał Sarę z uśmiechem.
– Lepiej niż wszystkim razem wziętym! – odpowiedziała dumnie, eliminując kolejnego przeciwnika.
Iden kontra chaos – czyli Sara w swoim żywiole
Prawdziwa kulminacja nastąpiła pod koniec sesji, gdy Sara musiała stawić czoła całej grupie przeciwników. Na ekranie działo się tyle, że nawet ja, patrząc z boku, miałam problem z nadążeniem. Oskar i Alex wrzeszczeli, Wiktor skakał po kanapie, a Roni postanowił wskoczyć na Sarę, blokując jej widok na ekran.
– Roni, złaź ze mnie! – krzyknęła Sara, próbując jednocześnie grać i zepchnąć psa z kolan.
W tym wszystkim Iden, sterowana przez Sarę, zdołała przetrwać atak i wygrać rundę. Salon eksplodował owacjami (przynajmniej ze strony młodszych braci), a Sara odwróciła się w moją stronę z triumfalnym uśmiechem.
– Widzisz, mamo? Iden zawsze wygrywa.
Sara i Iden – duet doskonały
Wieczór zakończył się pełnym sukcesem – przynajmniej według Sary. Jej zdaniem była niezrównana, a wszelkie porażki to „część strategii”. Ja, jako obserwator, mogłam tylko podziwiać jej determinację i humor, które sprawiły, że cała gra była jednym wielkim show.
Ostatecznie wszyscy byli zadowoleni – Sara, bo miała swoje pięć minut chwały, Oskar, bo miał się z kogo śmiać, Alex i Wiktor, bo mogli brać udział w „galaktycznej przygodzie”, a ja, bo miałam kolejny wieczór, który mogę opisać jako totalny chaos – ale nasz chaos.
A co dalej? Cóż, Sara zapowiedziała, że Iden Versio nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Więc możecie być pewni, że wrócimy do tego tematu.
▶️ 3Speak