Cud-książki czy cud-marketing?

avatar
(Edited)

Jak działa na mnie ostry ostrzał przekazem reklamowym? Normalnie - wzmacniam tarczę, zastanawiam się nad zakupem antyreklamowego systemu HIMARS i oczywiście zaczynam się dokładnie przyglądać poczynaniom "agresora", a to dotychczas nigdy nie skończyło się dla produktu i producenta dobrze.
W minionym półroczu regularnie powracały na mojego Facebooka fale sponsorowanych treści od profilu należącego do pewnego wydawnictwa. Profil nosi taką samą nazwę jak strona internetowa sprzedająca produkty - książki dla dzieci, jednak inną niż nazwa wydawnictwa. Wydawnictwo ma formę prawną indywidualnej działalności gospodarczej, a przedsiębiowcą jest pisarz, który wydaje w ten sposób własną twórczość. Self-publishing, który doczekał się już polskiego określenia samopublikowanie, to niewątpliwie trudny do odkrojenia kawałek wydawniczego tortu. Autor musi dotrzeć do potencjalnych czytelników z informacją o swojej twórczości, a wykupienie reklamy w socjalmediach to całkiem rozsądny ruch. Ze mną zadziałało - jako bibliotekarz i czytelnik śledzę różne profile wydawnicze i książkowe, więc trafił do mnie przekaz sponsorowany o podobnej tematyce. Nie skłonił mnie do zakupu, ale pobudził do refleksji.

Książka dla dzieci jako produkt adresowany do dorosłych

Autor wyspecjalizował się w tworzeniu rymowanej literatury użytkowej. Nie sposób nazwać poezją czy szerzej - literaturą piękną dwuwersowych czy czterowersowych rymowanek, których zadaniem teoretycznie ma być ułatwienie zapamiętywania nazw, dat, pojęć, liczb, pisowni, zależnie od obszaru tematycznego danego tytułu. O tym, dlaczego użyłam przymiotnika teoretycznie napiszę w dalszej części.

Czy są to książki, po które dobrowolnie sięgnęłoby dziecko? Raczej nie. Ale przecież dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym nie dokonują zakupów, decydują rodzice i dziadkowie, więc to ich należy przekonać do zakupu. Autor zdecydował się na reklamowanie swej twórczości jako cudownego panaceum na trudności w nauce, które napotyka na tym etapie edukacji prawie każde dziecko. Nie może zapamiętać? Niech się nauczy wierszyka! Wierszyk na problemy z ortografią, wierszyk na daty z historii Polski, wierszyk na mnożenie 2x3 i 7x8. Rozbroić niepewnych mają liczne opinie zachwyconych książeczkami mam i babć, które "polecają", są "zachwycone", a książeczki "mega" i "super". Są również opinie ekspertów - na przykład taka, że język wierszyków jest poprawny, albo taka, że dzieci chętnie bawią się rymowankami i tworzą wyliczanki. Wysoką cenę książeczek (cena regularna 74,99 zł, ale zestawy sprzedawane są w cenie promocyjnej, najtaniej za książkę zapłacimy kupując 7 tytułów za 349,93 zł) ma uzasadniać twarda oprawa i naprawdę ładne ilustracje. Na stronie i w komentarzach na FB regularnie pojawiają się komentarze, że książka jest doskonałym prezentem (a prezent przecież nie powinien być zbyt tani). W nawiązaniu do tych opinii zadowolonych klientów, po kliknięciu "Zamów książkę" w koszyku mamy duże ikonki prezentu i możliwość wybrania pakowania prezentowego.

Liczby, liczby, duże liczby

Odwiedzając stronę będącą jednocześnie sklepem dowiedziałam się z opisów poszczególnych tytułów, że aż cztery książeczki mają status bestsellerów. Trzy sprzedano w nakładzie ponad 10 000 egzemplarzy, jedna - wierszyki jako odpowiedź na najczęstszy problem nauki pamięciowej w klasach 1-3, jest "dziewięciokrotnym bestsellerem" - ponad 90 000 sprzedanych egzemplarzy. Licząc tylko tę czwórkę - 120 000 egzemplarzy po 49,99 (przyjmijmy cenę promocyjną) mamy prawie 6 milionów złotych przychodu. Mocny wynik!
"Dziewięciokrotny bestseller" to naprawdę niesamowite określenie. Przypomniało mi ono, że sama jakiś czas temu kupiłam bratankowi "zwykły" bestseller - Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek (czterech prawych i sześciu lewych). Postanowiłam sprawdzić, ile ocen i opinii mają tak świetnie sprzedające się książki na lubimyczytac.pl. Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek mają średnią ocenę 7,9, 1366 ocen i 253 opinie (od krótkich jednozdaniowych po recenzje na kilkaset słów). Dziewięciokrotny bestseller ma średnią ocenę 8,3, 15 ocen i 7 opinii.
Autorzy i wydawnictwa rzadko ujawniają nakłady. No chyba, że jest się czym chwalić. Self-publisherem, który ujawnił w jakim czasie udawało mu się osiągnąć kolejne progi sprzedaży jest Marek Szafrański. Jego książka Finansowy ninja sprzedała się w 100 000 egzemplarzy. Na lubimyczytac.pl ten poradnik ma średnią ocenę 7,7, 2447 ocen i 341 opinii.
Dlaczego tak zadowolone mamy i babcie 90 000 dzieci/wnuków unikają lubimyczytac.pl?

Od wujka Dobra Rada

Czy wierszyki mogą być rozwiązaniem na problemy z nauką, zapamiętywaniem? W odpowiednim "stężeniu" i stosowane z umiarem tak. Sama pamiętam dwa. Z matematyki: W pierwszej wszystkie są dodatnie, w drugiej tylko sinus, w trzeciej tangens i cotangens, a w czwartej cosinus. Z anatomii (na studiach): Łódka płynie, księżyc świeci, trójgraniasty groszek leci. Na trapezie, trapeziku wisi główka na haczyku. Sam autor zresztą pisząc o genezie swej twórczości podał dobry przykład zastosowania rymowanki - gdy dziecko ma trudność z zapamiętaniem, skojarzeniem czegoś. Wtedy pomóc może śmieszny dwuwiersz ułożony razem z rodzicem. Osiemdziesięciostronicowa książeczka z wierszykami do wyuczenia się na pamięć (zwłaszcza w sytuacji, gdy dziecko wcześniej nie wykazywało większego zainteresowania Brzechwą, Tuwimem, Chotomską, nie recytowało z pamięci, nie śpiewało) brzmi jak koszmar edukacyjny.
Dla mnie porada "Naucz się wierszyka" na problemy z nauką, zapamiętywaniem, zrozumieniem zasad to odpowiednik porady "Idź pobiegać" na złożone problemy natury psychicznej.

Gdyby rymowanki "same wchodziły do głowy", to zdecydowana większość Polaków 40+ recytowałaby jak z nut życiorysy królów polskich w wersji T-raperów znad Wisły. A z całych rapów w pamięci zostało tylko Mieszko, Mieszko, nasz koleżko albo Chrobry, Chrobry, byłeś dobry. Gdyby wierszyki "załatwiały sprawę", to wystarczyłoby całe nauczanie początkowe przepisać na formę wierszowaną i mamy jeden wielki sukces edukacyjny. Stąd moje zastrzeżenie, że wierszyki to produkt teoretycznie edukacyjny. Nie neguję pomysłu całkowicie. Być może z jednej książeczki tematycznej jeden czy dwa wierszyki pomogą zapamiętać coś Kasi, a z drugiej książeczki Tomkowi. Jednak zakup całego pakietu i wiara, że będzie to skuteczny materiał dydaktyczny do nauki ortografii, dat, tabliczki mnożenia czy stolic to raczej mrzonka. Zapewne każdy z nas zna dziecko, które ma jakąś swoją pasję, szczególne zainteresowania. W takich przypadkach pomimo braku wierszyków delikwent wymienia jak z nut nazwy dinozaurów, modele czołgów, stolice świata czy wszystkich bohaterów Marvela.

Wiem, umiem, rozumiem

Wierszyki to tylko wierszyki - częstochowskie rymowanki, spośród których może jeden, może kilka wpadnie w ucho kilkulatka. To moim zdaniem ich jedyny walor - rytm i prosty rym, który być może maluch zechce powtarzać tak samo jak Do biedronki przyszedł żuk, W okieneczko puk-puk-puk. Niestety te krótkie rymowanki użytkowe już na dzień dobry przegrywają fabularnie z twórczością polskich poetów piszących dla najmłodszych. Pan Hilary szuka okularów, Paweł i Gaweł mają swój sąsiedzki konflikt, Staś Pytalski zaskakuje pytaniami, na straganie rozmawiają ze sobą warzywa. Jest w tym żonglerka słowem, tempo, zwroty akcji, zabawny lub refleksyjny finał. "A to feler" - Westchnął seler. Dydaktyczne rymowanki są po prostu nudne i bez polotu. Uważam, że podobne byłby w stanie poskładać dla dziecka każdy rodzic. Są to wierszyki w stylu Anders Jacobsen był numerem jeden - Turniej Czterech Skoczni dwa tysiące siedem.
Najsłabszym pomysłem wydawniczym jest moim zdaniem "dziewięciokrotny bestseller". Też długo nie mogłam zapamiętać ile to jest 7x8, ale na szczęście nikt z domowników nie wpadł na pomysł układania jałowej intelektualnie rymowanki, a po prostu któreś z rodziców uświadomiło mi, że skoro pamiętam rytmiczne i charakterystyczne 7x7=49, to przecież mogę dodać ósmą siódemkę i będzie dobrze. Konieczność układania rymowanki wydaje się być w takiej sytuacji rozwiązaniem-protezą na brak zrozumienia mechanizmu mnożenia.

Jestem bardzo ciekawa, co sądzicie o takim produkcie. Czy uważacie, że nauka tabliczki mnożenia za pomocą 64 wierszyków ma sens? A może Wasze dzieci mają jedną z takich książeczek edukacyjnych i zechcecie podzielić się w komentarzu opinią z użytkowania?


Pierwotnie opublikowano na Lectorium. Blog na Hive napędzany przez dBlog.



0
0
0.000
3 comments
avatar

Good night my friend♥️

after reading the contents of this post, I don't fully understand it but I got knowledge from here. and it's very useful. Thank you for sharing♥️🙏🙏

0
0
0.000
avatar

Hello bowess!

It's nice to let you know that your article will take 15th place.
Your post is among 15 Best articles voted 7 days ago by the @hive-lu | King Lucoin Curator by szejq

You receive 🎖 0.1 unique LUBEST tokens as a reward. You can support Lu world and your curator, then he and you will receive 10x more of the winning token. There is a buyout offer waiting for him on the stock exchange. All you need to do is reblog Daily Report 358 with your winnings.

2.png


Invest in the Lu token (Lucoin) and get paid. With 50 Lu in your wallet, you also become the curator of the @hive-lu which follows your upvote.
Buy Lu on the Hive-Engine exchange | World of Lu created by szejq

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP or to resume write a word START

0
0
0.000